samotninastolatkowie
 
Szukanie zaawansowane
   
 
Home Rejestracja FAQ Użytkownicy Grupy Galerie  
 
 


Forum samotninastolatkowie Strona Główna wszystko o wszystkim Wiosna w wierszach
Wyświetl posty z ostatnich:   
       
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu

Pią 22:02, 31 Mar 2006
Autor Wiadomość
_iskierka




Dołączył: 18 Mar 2006
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Temat postu: Wiosna w wierszach

Adam Asnyk

Fijołki

Te fijołki, co mnie nęcą,

Te nie siedzą skryte w trawie -

Lecz spod długiej, ciemnej rzęsy

Patrzą na mnie tak ciekawie.



Spod tej rzęsy, co ocienia

Piękniej niźli traw zieloność,

W niebieskiego mgle spojrzenia

Patrzy na mnie nieskończoność.



Niezmierzona, dziwna głębia!

W niej się wszystko, wszystko mieści:

Wymarzone senne skarby,

Czarodziejskich raj powieści.



Ale na tych skarbach wróżka

Położyła swe pieczęcie,

Strzeże ocząt i serduszka

Sen cudowny i zaklęcie.



I te oczy drzemią jeszcze

Otoczone tajemnicą,

Choć z nich czasem błyśnie płomień

Jedną, wielką błyskawicą.



Spod spuszczonych skromnie powiek

Widać jakby jutrznię nową...

O, szczęśliwy stokroć człowiek,

Kto odgadnie zaklęć słowo!



Szczęsny, komu się otworzą

Pełne blasku i pieszczoty! -

Wędrowałbym na kraj świata,

Byle znaleźć ów klucz złoty.



O fijołki! lube, zdradne!

Troska dręczy mnie surowa -

Bo ja zginę i przepadnę,

Nie znalazłszy zaklęć słowa.







Gdy zielenić gaj się zacznie...


Gdy zielenić gaj się zacznie

W majową pogodę,

Zaczynają się nieznacznie

Budzić serca młode.

Gdy różowe kwiecia puchy

Pokryją jabłonie,

Ktoś się skrada do dziewuchy,

A ta cała płonie.

Gdy jabłoni kwiat opada,

Kalina zakwita,

Przy dziewczynie chłopiec siada

I o coś się pyta.

Gdy słowiczek pieśń wiośnianą

Nuci ponad strugą,

Ukochany z ukochaną

Rozmawiają długo.

Gdy się biały powój wije

Około olszyny,

Oplatają chłopca szyję

Rączęta dziewczyny.

Gdy na żniwo czas nadchodzi

I żyta się bielą,

Przysięgają sobie młodzi,

Że ich nie rozdzielą.

* * *

Gdy szron potem trawkę zwarzy,

Zmarszczy listki suche,

Coś ojcowie radzą starzy,

Jak wydać dziewuchę.

Gdy w cieplejsze ciągną światy

Wędrowne bociany,

Wraca z niczym z ojców chaty

Chłopiec ukochany.

Gdy upadną pierwsze śniegi,

Dziewczyna rozpacza,

Bo przychodzą na przeszpiegi

Swaty od bogacza.

Gdy nastaje dzionek krótki,

Trzaska jeździec z bicza,

Ojciec wnosi kielich wódki,

Zięcia grosz oblicza.

Gdy zmrożone staną rzeki,

Ścięte w grube lody,

Z ciężkim sercem w świat daleki

Rusza chłopiec młody.

Gdy pod śniegiem dyszą sioła,

Smutnie wrona kracze,

W ślubnym wianku do kościoła

Dziewczę jadąc płacze.






Ja ciebie kocham


Ja ciebie kocham! Ach te słowa
Tak dziwnie w moim sercu brzmią.
Miałażby wrócić wiosna nowa?
I zbudzić kwiaty co w nim śpią?
Miałbym w miłości cud uwierzyć,
Jak Łazarz z grobu mego wstać?
Młodzieńczy, dawny kształt odświeżyć,
Z rąk twoich nowe życie brać?

Ja ciebie kocham? Czyż być może?
Czyż mnie nie zwodzi złudzeń moc?
Ach nie! bo jasną widzę zorzę
I pierzchającą widzę noc!
I wszystko we mnie inne, świeże,
Zwątpienia w sercu stopniał lód,
I znowu pragnę - kocham - wierzę -
Wierzę w miłości wieczny cud!

Ja ciebie kocham! Świat się zmienia,
Zakwita szczęściem od tych słów,
I tak jak w pierwszych dniach stworzenia
Przybiera ślubną szatę znów!
A dusza skrzydła znów dostaje,
Już jej nie ściga ziemski żal -
I w elizejskie leci gaje -
I tonie pośród światła fal!





Między nami nic nie było...


Między nami nic nie było!
Żadnych zwierzeń, wyznań żadnych.
Nic nas z sobą nie łączyło -
Prócz wiosennych marzeń zdradnych;

Prócz tych woni, barw i blasków
Unoszących się w przestrzeni,
Prócz szumiących śpiewem lasków
I tej świeżej łąk zieleni!

Prócz tych kaskad i potoków
Zraszających każdy parów,
Prócz girlandy tęcz, obłoków,
Prócz natury słodkich czarów;

Prócz tych wspólnych, jasnych zdrojów,
Z których serce zachwyt piło,
Prócz pierwiosnków i powojów,
Między nami nic nie było!




* * *[Pierwsze uczucia, to kwiaty wiosenne...]

Pierwsze uczucia, to kwiaty wiosenne,
Co się własną upajają wonią:
Przed żywszym blaskiem jeszcze w cień się chronią
I wierzą jeszcze w swe trwanie niezmienne.

Po nich, ach! inne stubarwne, płomienne,
Znów zakwitają i za słońcem gonią:
Wiedzą, że zwiędną, więc czasu nie trwonią
I gaszą tylko pragnienia codzienne.

A później znowu wspomnień astry blade
Wschodzą samotne na schyłku jesieni,
I chcą trwać tylko i walczą z ulewą,

Widząc w około martwość i zagładę,
A w końcu jeden cyprys się zzieleni,
Ponure, smutne rezygnacji drzewo.



Powój

Niejedna wesoła piosenka
W wiosenne wieczory lub ranki
Wybiegła z tego okienka,
Strojnego w białe firanki.

I śmiechu srebrnego kaskada,
Ach, nie raz! z owego sąsiada
Spłynęła z okna sąsiada
Po wiotkich splotach powoju.

Natenczas ja byłem studentem,
I boski zajmował mnie Plato,
I nad niejednym fragmentem
Ślęczałem zimę i lato.

Myślałem, pracując tak pilnie
I pisząc uczone rozprawy,
Że się dorobię niemylnie
Wiedzy, znaczenia i sławy.

Zły sąsiad, zły sąsiad był ze mnie!
Siedziałem jak więzień za kratą,
I kląłem w duchu tajemnie
Sąsiadkę, piosnki i lato.

I nigdym nie patrzył w okienko,
Choć nieraz w niedzielę lub święto
Mignęła białą sukienką
W powoju kwiaty upiętą.

Na próżno wesoła figlarka
Rzucała do okna mi kwiatki:
Brałem do ręki lutarka,
Strzegąc się psotnej sąsiadki.

Dziś znowu po trudach i znoju,
Po wielu minionych już klatach,
Mieszkam w tym samym pokoju,
I myślę czasem o kwiatach.

Nie myślę już więcej o sławie
W tej biednej izdebce pod dachem,
Lecz patrzę w okno ciekawie,
Pojąc się wiosny zapachem.

Daremnie wyglądam, daremnie!
Dziś nic mi spokoju nie skłóci;
Ja jednak wzdycham tajemnie,
Cisza mnie gniewa i smuci.

Ach, teraz już puste okienko!
I nie ma w nim białych firanek:
Nikt mnie nie wabi piosenką
W majowy wieczór lub ranek.

I śmiechu nie słychać srebrnego,
I wszystko już leży w ruinie,
Ja wzdycham, sam nie wiem czego,
Myśląc o psotnej dziewczynie.

Zaginął ślad mojej sąsiadki,
I tylko zwieszony kapryśnie
Powój przynosi mi kwiatki,
Do okna gwałtem się ciśnie.

I motyl przyleci czasami
Pić słodycz z jasnego kielicha;
A ja się patrzę ze łzami,
"Gdzie ona?" pytam go z cicha.

Wspomnienie przeszłości pierś tłoczy
Aż wreszcie żalami wybucha;
A motyl patrzy mi w oczy,
Na kwiatach siedzi i słucha.

I szemrze, miód pijąc z kielicha:
"Wszak mogłeś i kochać i marzyć?
Kto napój szczęścia odpycha,
Ten nie ma prawa się skarżyć!"

Serenada


Patrz! oto wiosna znów
Najsłodsze niesie ci tchnienia
I czoło twoje ocienia
Wieńcem kwitnących bzów,
Czy czujesz w niemym zachwycie
Wdzięk nowy i nowe życie? O, luba - mów!
Czy czujesz dziwne pragnienia,
Ożywczy powiew płomienia,
Urok niebiańskich snów?
Czy czujesz tę woń w błękicie,
Co serca przyspiesza bicie? O, luba - mów!
Słyszysz miłości śpiew?
Słyszysz, jak wietrzyk szeleści,
Kwiaty całuje i pieści,
Igrając pośród drzew?
Słyszysz w tej cichej godzinie
Harmonię, co w serca płynie Z nadziemskich stref?
I kojąc ludzkie boleści,
Przynosi w sennej powieści
Najtkliwszych uczuć siew?
Słyszysz, jak skryty w jaśminie
Słowik wygłasza jedynie Miłości śpiew?
Czy widzisz światła rzut,
Który w błękitów przestrzeni
Wśród nocy niebo rumieni,
Zwiastując słońca wschód?
Czy widzisz, widzisz tam w dali,
Jak księżyc igra na fali Spokojnych wód?
Czy widzisz w blasku promieni,
W grze świateł i lekkich cieni,
Wiecznej piękności cud?
Czy serca twego nie pali
Płynący w wianku korali Jutrzenki wschód?
Jeżeli w sercu twym
To wszystko słyszysz i czujesz,
Jeżeli rozkosz zgadujesz,
Co świat ożywia tchem;
Jeśli twe usta różane
Gonią pragnieniem owiane Za jakim snem;
Jeśli się w niebo wpatrujesz,
I wonne kwiaty całujesz
Z wzruszeniem walcząc swym - -
Zejdź do mnie, dziewczę kochane,
Kończyć marzenia wiośniane Na sercu mym.



Stokrotki

Jakże żałuję tej szczęśliwej pory,

Kiedy stokrotki kwiatek pospolity

Zdał mi się w cudne ubranym kolory

I budził w sercu dziecinne zachwyty,



I kiedy długie majowe wieczory

Spędzałem, patrząc w Jasnych ócz błękity,

Cichego szczęścia pełen i pokory,

Bijący sercem, a nigdy niesyty.



A choć to było kwiecie takie skromne,

Nigdym się z prawdą marzeń nie rachował,

Bom miał rozkoszą serce nieprzytomne;



I kiedym usta różane całował,

Tom nic nie pragnął i nic nie żałował -

I dziś drżę jeszcze, gdy tę chwilę wspomnę...



II



Później, ach, wiele kwiatów egzotycznych

Widziałem, pełnych piękności i woni.

Dużo heroin znałem poetycznych,

Niosących uśmiech, łzy i serca w dłoni...



A przecież żaden z tych kwiatów rozlicznych

Wspomnieniem szczęścia mnie teraz nie goni,

I z tych postaci wzniosłych, eterycznych,

Od melancholii żadna mnie nie broni!



Bom się nie spotkał już z tym upojeniem,

Co jedno drogę do szczęścia otwiera,

Bez względu, czy jest prawdą, czy złudzeniem.



Bez niego serce powoli zamiera

I z ideałów blade maski zdziera,

I żegna zwiędłe stokrotki westchnieniem...


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
      Do góry  
Pią 22:03, 31 Mar 2006
Autor Wiadomość
_iskierka




Dołączył: 18 Mar 2006
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Temat postu:

Krzysztof Kamil Baczyński


Czekaj wiosna

Nie płacz marcem w smutne łąki - powietrze
noce zmierzchają co dzień i co dzień szersze
kotłem księżyca biją o wiosnę

wierszem
pąki zielone po nocach rosną.

Niebo umarło
zimne gromnice wiatr zapala - kwiaty
dzień jak opłatek - wilgotny spływa przez gardło
białym opadem

oczy na dłonie chmur kładę.
I może smuga słońca rozcina czarnoziem
dzień się uśmiechem zaorze zielonym.
Jak orzech
czerstwe błoki drzew wyminą ulicę
i może
słońcem cedzonym przez okno pójdziemy:
w parkach podmiejskich kwitną blade anemony
na wałach: -
trawa zasiana wilgocią
dzwony: odpływają powoli jak statki

przejdziemy
kłosy ciszy gładkiej
zetnie spóźniony pociąg.



Sur le pont d'Avignon



Ten wiersz jest żyłką słoneczną na ścianie
jak fotografia wszystkich wiosen.
Kantyczki deszczu wam przyniosę -
wyblakłe nutki w nieba dzwon
jak wody wiatrem oddychanie.
Tańczą panowie niewidzialni
"na moście w Awinion".
Zielone, staroświeckie granie
jak anemiczne pączki ciszy.
Odetchnij drzewem, to usłyszysz
jak promień - naprężony ton,
jak na najcieńszej wiatru gamie
tańczą liściaste suknie panien
"na moście w Awinion".
W drzewach, w zielonych okien ramie
przez widma miast - srebrzysty gotyk.
Wirują ptaki płowozłote
jak lutnie, co uciekły z rąk.
W lasach zielonych - białe łanie
uchodzą w coraz cichszy taniec.
Tańczą panowie, tańczą panie
"na moście w Awinion".


Śpiew na wiosnę


Mosty tych przedmieść zielonych,
jakże ich wiele, jak dudnią od koni -
- siwe i kare konie z pogoni
za mną, za wiosną, za tonem.
Jakże ich wiele, wzbierają i coraz
sypią jak płatki, jak ptaki podków.
Jasna, niedzielna, zwierzęca to pora
na szyjach słodko zwinięta jak kot.
Wyrój z błękitu. Ileż obłoków!
Ptaki zielone trzeszczą spod pokryw.
W lotnych ulotnie badylach pokrzyw
sypią się płaskie łuski potoku.
Małe dziewczynki biegną. Od sukien
bieli, anieli, uskrzydla się obraz,
ziemia odpływa spod nieba jak łukiem.
Słońce dojrzałe jak jabłko obrać!
Dłonie na wodę: płaski i pluski,
w kroplach twarzyczki wyklutych piskląt.
W rybiej, przejrzystej łódeczce łuski
płyniesz przeze mnie stalową wisłą.



Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
      Do góry  

Nie 20:06, 02 Kwi 2006
Autor Wiadomość
_iskierka




Dołączył: 18 Mar 2006
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Temat postu:

Krzysztof Kamil Baczyński

Czekaj wiosna

Nie płacz marcem w smutne łąki - powietrze
noce zmierzchają co dzień i co dzień szersze
kotłem księżyca biją o wiosnę

wierszem
pąki zielone po nocach rosną.

Niebo umarło
zimne gromnice wiatr zapala - kwiaty
dzień jak opłatek - wilgotny spływa przez gardło
białym opadem

oczy na dłonie chmur kładę.
I może smuga słońca rozcina czarnoziem
dzień się uśmiechem zaorze zielonym.
Jak orzech
czerstwe błoki drzew wyminą ulicę
i może
słońcem cedzonym przez okno pójdziemy:
w parkach podmiejskich kwitną blade anemony
na wałach: -
trawa zasiana wilgocią
dzwony: odpływają powoli jak statki

przejdziemy
kłosy ciszy gładkiej
zetnie spóźniony pociąg


Sur le pont d'Avignon

Ten wiersz jest żyłką słoneczną na ścianie
jak fotografia wszystkich wiosen.
Kantyczki deszczu wam przyniosę -
wyblakłe nutki w nieba dzwon
jak wody wiatrem oddychanie.
Tańczą panowie niewidzialni
"na moście w Awinion".
Zielone, staroświeckie granie
jak anemiczne pączki ciszy.
Odetchnij drzewem, to usłyszysz
jak promień - naprężony ton,
jak na najcieńszej wiatru gamie
tańczą liściaste suknie panien
"na moście w Awinion".
W drzewach, w zielonych okien ramie
przez widma miast - srebrzysty gotyk.
Wirują ptaki płowozłote
jak lutnie, co uciekły z rąk.
W lasach zielonych - białe łanie
uchodzą w coraz cichszy taniec.
Tańczą panowie, tańczą panie
"na moście w Awinion".

Śpiew na wiosnę

Mosty tych przedmieść zielonych,
jakże ich wiele, jak dudnią od koni -
- siwe i kare konie z pogoni
za mną, za wiosną, za tonem.
Jakże ich wiele, wzbierają i coraz
sypią jak płatki, jak ptaki podków.
Jasna, niedzielna, zwierzęca to pora
na szyjach słodko zwinięta jak kot.
Wyrój z błękitu. Ileż obłoków!
Ptaki zielone trzeszczą spod pokryw.
W lotnych ulotnie badylach pokrzyw
sypią się płaskie łuski potoku.
Małe dziewczynki biegną. Od sukien
bieli, anieli, uskrzydla się obraz,
ziemia odpływa spod nieba jak łukiem.
Słońce dojrzałe jak jabłko obrać!
Dłonie na wodę: płaski i pluski,
w kroplach twarzyczki wyklutych piskląt.
W rybiej, przejrzystej łódeczce łuski
płyniesz przeze mnie stalową wisłą.



Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
      Do góry  

Nie 20:06, 02 Kwi 2006
Autor Wiadomość
_iskierka




Dołączył: 18 Mar 2006
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Temat postu:

Tadeusz Boy-Żeleński

Z nastrojów wiosennych

Nie masz nic milszego ponad
Ciągnący żeński pensjonat.

Sunie sznurkiem przez plantacje,
W ciszy, z wolna, uroczyście -
Zielono, pachną akacje,
Słońce gzi się poprzez liście - -

Ciągnie podwójny sznureczek
Takich przemiłych owieczek.

Cieplutko, wiosna, południe,
Ławeczka, próżniactwo boskie,
Myśli rozigrane cudnie
W jakieś koziołki szelmoskie - -

Idą: duża, mniejsza, mała,
Kobiecości gama cała.

Ptaszek ćwierka gdzieś tam z góry
Swoich liryk "pierwszą serię",
Zapoznanych serc tortury
I celibatu mizerie - -

Pod kapotką granatową
Rysuje się to i owo.

"W rytm melodii jakiejś sennej
Kołyszą się stare drzewa,
Płynie falą dech wiosenny,
W sercu puka coś, coś śpiewa - -"

Ta mała mogłaby troszkę
Obciągnąć sobie pończoszkę...

Jakiś czar nie znany jeszcze,
Jakieś czucia wiotkie, śliczne - -
Jakieś dziwne w piersiach dreszcze,
Pan i pani-teistyczne - -

. . . . . . . . . . . . . . . . .


Czy to nie znaczy przypadkiem,
Że czas mi już zostać dziadkiem? ...



Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
      Do góry  

Pią 13:29, 07 Kwi 2006
Autor Wiadomość
_iskierka




Dołączył: 18 Mar 2006
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Temat postu:

Tadeusz Broniewski


Jaskółka


Napłynęła na mnie fala miłosna,
jak powódź, co lody znosi.
Ty nie jesteś już taka młoda, ale jak wiosna,
i kto ciebie o to prosił?

Może moje serce prosiło na klęczkach
w rozmaitych rozpaczach i klęskach,
całując z rozpaczą na spółkę
ciebie - jaskółkę?

A może te jaskółki w niebie,
podobne do ciebie,
latały, kwiliły i wylatały,
żebym był radosny i śmiały?


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
      Do góry  

Pią 13:30, 07 Kwi 2006
Autor Wiadomość
_iskierka




Dołączył: 18 Mar 2006
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Temat postu:

Jan Brzechwa


Sonata księżycowa

Księżyc usiadł na kominie
I przez okno najbanalniej
Zielonkawym światłem płynie
Po podłodze twej sypialni.

Po podłodze, po suficie,
Nieuchwytnie, niepotrzebnie,
Zielonkawe swoje życie
Rozpryskuje mdło i srebrnie.

Odnajduje grzebień w cieniu
I zieleni się na nowo,
I promieniem na grzebieniu
Gra sonatę księżycową.

Zielonkawym swoim jadem
Księżyc sączy się w ulicę,
Lunatyczne ręce blade
Omdlewają pod księżycem.

W noc majową, w noc usłużną,
Księżyc nęci, księżyc mami,
Ciało dręczy się na próżno,
Wiosna pachnie obłokami.

Zapach nuży, noc się dłuży,
Broczy gęsty sen ze ściany,
Księżyc pannę snem odurzył
I odpłynął - niekochany.

Zanim jeszcze mgła poranna
Ludzkich ciał orzeźwi upał,
Obok siebie blada panna
Znajdzie w łożu kościotrupa.


Wiosna


Jeśli przyjdzie kiedykolwiek ta dziewczyna,
Która stała zeszłej wiosny u mych wrót,
Ty jej powiedz, że się wiosna znów zaczyna
I że wrota nadal patrzą się na wschód.

Jeśli spyta, jak w tym roku mi na imię,
Jak się wciela niewidzialna moja twarz,
Ty jej powiedz, że tęskniłem do niej w zimie,
Bezimienną w snach jej śnieżnych pełniąc straż.

Niech przybędzie nieobecna między nami,
Niech starannie spłoszy cienia swego chłód;
Ja tak samo będę czuwał za wrotami
I tak samo nie otworzę jej twych wrót.





Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
      Do góry  
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu

 
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


      Do góry  

Strona 1 z 1
Skocz do:  
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Avalanche style by What Is Real © 2004
             
Regulamin